Prawo przyciągania i coaching – banały czy rzeczywistość?

Pokochały go gwiazdy na całym świecie. Na przykład Will Smith i Jim Carrey, którzy bardzo chętnie wypowiadają się na temat rozwoju osobistego w mediach. U nas jedną z takich osób jest m.in. tancerka i aktorka Agnieszka Kaczorowska, która o coachingu mówiła w jednym z wywiadów z najpopularniejszym polskim trenerem Mateuszem Grzesiakiem. Nie od dziś wiadomo, że wszystko co staje się popularne za granicą zawędruje także do Polski. Od pewnego czasu coaching stał się popularny również i u nas. Tak jak wszędzie, tak i tutaj, spotkać można zwolenników i zagorzałych przeciwników tematu.

Fenomen rozwoju osobistego jest oczywisty: jest dobry dla każdego, w każdym momencie jego życia. Ludzie młodzi bardzo często podchodzą do niego od strony biznesowej. Chcą zakładać własne firmy i robić coś, co kochają. Nie mają zamiaru narzekać tak jak ich rodzice, którzy nierzadko pracują na etacie i skarżą się na swoich szefów. Młodzież chciałaby zajmować się czymś, co sprawia im radość i mieć swobodę w działaniu. Najprościej mówiąc: po prostu się spełniać. Nie bez kozery tak powszechne jest powiedzenie Konfucjusza

„wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.”

Z kolei w rodzicach coaching budzi przysłowiowego „kopa” do działania. W końcu wiele osób ma jakieś ukryte marzenia, których nie spełniło będąc młodszym. Nareszcie mają one chwilę dla siebie. To dla nich przyjemna odskocznia od obowiązków oraz okazja, aby móc zatrzymać się w codziennym pędzie. Moment kiedy mają możliwość zagłębić się w sobie i popracować nad swoim charakterem.

Najczęstszy zarzut, który można usłyszeć to ten, że coachowie opowiadają truizmy. Pokazuje to jedynie, że skoro tak jest, to najwidoczniej ludzie potrzebują słuchać takich rzeczy. Pewnie też zauważyłeś, że jak grzyby po deszczu pojawią się nowe firmy, które oferują warsztaty. Jeśli się to sprzedaje, to znaczy, że jest na to popyt. A co z trenerami, którzy faktycznie naciągają? W innych branżach też zdarzają się oszuści. Jest to nieuchronne.

Każdą nowo poznaną osobę zachęcam do obejrzenia filmu „Sekret”. Jeżeli ktoś ma zamiar zagłębić się w dziedzinę, jaką jest rozwój osobisty, to uważam, że to podstawa. Znajdziesz go spokojnie na internecie, a naprawdę warto się z nim zapoznać, dlatego nie będę Ci spoilerować. Film odbił się szerokim echem i stanowi pole do dyskusji. Powstał 10 lat temu, a bije od niego taki uniwersalizm, że można go oglądać bez względu na wiek. Gdyby się zastanowić, to w „Sekrecie” mnóstwo jest rzeczy, które są dla Ciebie oczywiste, a jednak nie zdawałeś sobie z nich sprawy, nie dostrzegałeś ich lub o nich zapomniałeś. Przekaz jest jasny, a treści w nim zawarte to właśnie wspominane na początku banały. Jednak właśnie dzięki temu tak łatwo zrozumieć przesłanie, które ukryte jest w prawie przyciągania. Nie ma w nim nic skomplikowanego, wystarczy uświadomić sobie pewne mechanizmy, które zachodzą naturalnie. Pierwszą styczność z filmem miałam w liceum, kiedy puszczono go na zajęciach z podstaw przedsiębiorczości. Z perspektywy czasu oceniam to jako strzał w dziesiątkę. Jest to świetna alternatywa dla typowych lekcji, na których większość uczniów i tak siedzi ze smartphonem w ręce i myśli tylko o tym kiedy będzie przerwa. Znudzeni uczniowie to najgorsza porażka dla przekazującego wiedzę. Apeluję więc do nauczycieli: starajcie się jak najbardziej urozmaicać zajęcia!

Z zewnątrz dla kogoś, kto o coachingu nie ma większego pojęcia lub z góry nastawiony jest negatywnie, może wydawać się, że zbiorowość która się tym interesuje, to swego rodzaju sekta. Zafascynowani swoimi guru ludzie, którzy ślepo wierzą, że odniosą taki sam sukces. Wiecznie uśmiechnięte wspierające się na każdym kroku osoby, jak mantrę powtarzające fragmenty z motywujących książek, które nałogowo kupują. Osobiście wolę taką „sektę”, która jest motorem do działania od grona ludzi, którzy wiecznie zrzędzą i boją się zmian (tutaj gorąco polecam Ci mój poprzedni artykuł: „Wampiry są wśród nas”).

Mimo, że to pozytywne zjawisko, tak i od tego można się uzależnić. Mówiąc o rozwoju osobistym, nie można nie wspomnieć o wielkim zainteresowaniu jakim cieszą się szkolenia coachingowe. To porządna dawka motywacji dla wszystkich, którzy mają słomiany zapał. Niemniej zdarzają się przypadki, gdy ludzie nie wyciągają żadnych wniosków z takich coachingowych spotkań. Zachęcają one do działania, a mija to zaraz po powrocie do domu. Daje tylko doraźny impuls. Uczestnik zachwycony tym co widzi wmawia sobie „zrobię to!”, a w konsekwencji nie robi kroku naprzód. Zaprzepaszcza szansę. Dzieje się tak do czasu, kiedy w głowie znowu zakiełkuje pomysł, aby wybrać się na kolejne tego typu szkolenie. Tym sposobem prowadzi to do błędnego koła. Zaczyna się to wymykać spod kontroli. Klient przychodzi wysłuchać wykładu, ale nie przekłada tego na swoje życie. Staje się to uzależnieniem jak każde inne. Szkolenia kosztują, a rezultatów brak. To nic innego jak marnotrawstwo pieniędzy i czasu.

Klucz to pokazywanie historii, w których droga do sukcesu nie zawsze usłana była różami. W takich sytuacjach odbiorcy odnajdują siebie i utożsamiają się z bohaterem. Najbardziej wiarygodne i budzące nadzieję wykłady to te gdzie widzisz, że każdy jakoś zaczynał i również miał pod górkę. Gdyby spotkania składały się z samych prelegentów, którzy od początku mieli łatwo, bo urodzili się w zamożnej rodzinie albo odziedziczyli firmę po krewnych, to wtedy faktycznie mogłaby utworzyć się chora sekta, która wpiera Ci, że popełniłeś kilka błędów na swojej ścieżce rozwoju, gdy one w rzeczywistości nie powinny się o tym wypowiadać, bo same tego nie doświadczyły.

Niezaprzeczalne jest, że każda rzecz, która w jakikolwiek sposób komuś pomaga godna jest uwagi, a nie „hejtowania”. Rozwój osobisty nikomu nie szkodzi, a jedynie może inspirować. Przekazuje on przede wszystkim dobre wartości, które dzisiaj gdzieś umykają. Mam nadzieję, że ta zdrowa moda będzie trwała jak najdłużej, a ludzie jeszcze chętniej będą sięgali po wszystko co z coachingiem związane. Między innymi dlatego, że mądrość przekazywana w coachingu jest uniwersalna. Trzeba promować samorozwój na każdej płaszczyźnie. Przedobrzyć można z każdą rzeczą, ale sztuką jest niepopadanie w fanatyzm.

Pokochały go gwiazdy na całym świecie. Na przykład Will Smith i Jim Carrey, którzy bardzo chętnie wypowiadają się na temat rozwoju osobistego w mediach. U nas jedną z takich osób jest m.in. tancerka i aktorka Agnieszka Kaczorowska, która o coachingu mówiła w jednym z wywiadów z najpopularniejszym polskim trenerem Mateuszem Grzesiakiem. Nie od dziś wiadomo,…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *