Gdy jest się na samym szczycie, trzeba się bardzo pilnować, żeby nie zaliczyć spektakularnego upadku. Będąc pod ciągłym obstrzałem fleszy każda wpadka staje się dwa razy bardziej dotkliwa, a wielu obserwatorów życia publicznego i kolegów z branży tylko czeka aż znajomemu celebrycie powinie się noga. Jeżeli aktywnie działa się w show – biznesie, to trudno o uniknięcie choć jednej rysy na wizerunku. Ostatnio doświadczyła tego sama Julia Wieniawa. O co poszło?
Paulina Wilkiewicz, znana w sieci jako Pantinka, jest modelką mieszkającą na Bali. Razem ze swoją wspólniczką Dominiką prowadzi sklep internetowy HatiHati, w którego asortymencie znajdują się ręcznie robione produkty z Bali. W zeszłym roku dziewczyny postanowiły skorzystać z okazji, że panuje obecnie moda na urządzanie mieszkań w stylu boho i wypromować swój biznes. Ich zamysłem było nawiązanie współpracy barterowej z instagramowymi influencerkami, które lubują się w stylu balijskim i które chciały udekorować swoje cztery kąty w tym właśnie klimacie. Dziewczyny wysyłały nieodpłatnie swoje produkty influencerkom, a w zamian za to liczyły na zareklamowanie ich marki.
Tydzień temu portale plotkarskie na chwilę zawrzały po filmie Pantinki, w którym opowiada o tym jak została oszukana przez jedną z rodzimych celebrytek. Media i internauci szybko zorientowali się, że wspominaną przez Paulinę osobą jest Julia Wieniawa. Według youtuberki współpraca z czołową polską celebrytką początkowo układała się prawidłowo. Z opowieści Pantinki wynika również, że ze strony jej oraz Dominiki komunikacja z Julią była wzorcowa. Dziewczyny dopytywały celebrytkę czy otrzymała paczkę na czas oraz stale podtrzymywały z nią kontakt. Chciały, aby ich współpraca była długofalowa i mogły częściej wysyłać Julii własne produkty. Problem miał zacząć się w momencie, kiedy meble dotarły już do Julii, a dziewczyny nie mogły doprosić się o wzmiankę na temat swojej firmy.
Zachowanie Pantinki
Paulina już na początku swojego wideo wyraża się niejasno. Z jednej strony mówi, że przytoczy historie, której jej się przydarzyły i nie będzie podawała nazwisk osób, których to dotyczy. Następnie dodaje, że będzie mówiła tylko o jednej osobie, a później, że być może o kilku, ale sklei to w jedną całość. Deklaruje, że nie chce dokładnie mówić kogo ma na myśli oraz nie chce nikogo narażać na hejt, jednak podkreślanie w swoich wypowiedziach, że to „jedna z największych influencerek w Polsce”, „jedna z największych gwiazd w Polsce” i używanie sformułowania „to naprawdę duże nazwiska” sprawia, że bez trudności można odgadnąć o kim mowa.
Pantinka z pewnością już podczas nagrywania filmiku o całej tej sytuacji wiedziała, że sprawa ta nie przejdzie bez echa. Jak sama mówi, „nie chce wywołać skandalu”, jednak jej kontrowersyjny tytuł wskazuje na coś zupełnie innego. Nie podważam tego, że wypuściła filmik na skutek zawodu jakiego doświadczyła ze strony Julii oraz aby jej historia była przestrogą dla innych. Myślę jednak, że nagranie tego wideo było świetną okazją na przedstawienie swojej marki innym w nienachalny sposób oraz obliczone było na przyniesienie zysku. Pantinka na swoim wideo opowiada nie tylko o niepomyślnej współpracy z Wieniawą, ale przy okazji wplata w nim pozytywne informacje na temat swojej firmy. Z wideo możemy dowiedzieć się, że „paczki zawsze są ładnie pakowane” albo że dziewczyny dołączają liściki do paczek, chcąc by każda klientka czuła się wyjątkowo.
Co prawda dziewczyny straciły pieniądze za produkty oraz ich transport i nie udało się im uzyskać promocji marki ze strony Julii, jednak ujawnienie przez Paulinę tego nieprzyjemnego zdarzenia, a później podchwycenie go przez media i uczynienie z tego afery pomoże z pewnością rozpropagować jej produkty i napędzić sprzedaż. Nietrudno się domyślić, że dzięki temu, że rozpisywały się o tym wszystkie popularne portale plotkarskie uzyskały lepszy zasięg niż ten jaki mogłyby mieć tylko od Julii.
Zachowanie Julii
Mam ochotę powiedzieć: Julka, Ty i drama? Taki wyga show – biznesowy i taka trywialna wtopa z twoim udziałem?
Celebrytka ewidentnie zawiniła i nie podlega to dyskusji, jednak mogła jeszcze wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Czasami lepiej nic nie mówić niż mówić cokolwiek, dlatego jeśli Julia nie miała nic mądrego do powiedzenia, to nie powinna w ogóle nagrywać Instastories. Tymczasem na własne życzenie rozgrzała do czerwoności widzów i media, którzy nie pozostawili na niej suchej nitki. Oczywiście nawet i bez tego media by ją skrytykowały, ale przynajmniej sprawa szybko by ucichła. Julia na swoim filmiku mówi, że „sytuacja jest trochę absurdalna i głupio jej, że musi się z czegokolwiek tłumaczyć”. Otóż nie musiała się z niczego publicznie tłumaczyć i gdyby to przemilczała, to wypadłaby o wiele lepiej wizerunkowo.
Powody dla których powinna tak postąpić są co najmniej dwa. Zacznijmy od tego, że jej wytłumaczenia były bezsensowne. Julia usprawiedliwia się tym, że w trakcie współpracy z dziewczynami przechodziła intensywniejszy czas w swoim życiu, miała kilka projektów na głowie, a dodatkowo remontowała swoje własne M, więc nie było warunków do zrobienia dziewczynom dobrej reklamy. Zapomniała jednak o tym, że nie tylko ona jest osobą zapracowaną, wielu ludzi odnawia swoje domy i znajdują jakoś czas na realizację innych zobowiązań. Wrzucenie postu z oznaczeniem marki zajęłoby jej pięć minut, a nagranie relacji na Instastories zaledwie kilka sekund. Wystarczyło zrobić to chociażby zanim położy się spać lub przed pracą i sprawa by się rozwiązała. Jeżeli wiedziała, że nie będzie w stanie sprostać oczekiwaniom dziewczyn, to mogła darować sobie tę współpracę. Julia mówiła, że chciała wrzucić Instastories wiosną, ale nie wzięła zupełnie pod uwagę, że Paulinie i Dominice zależało na nagłośnieniu ich marki właśnie przed Bożym Narodzeniem. Pantinka wspominała w swoim materiale, że jest to niezbyt owocny czas dla sklepów, a współpraca z Julią miała przecież wesprzeć firmę w podniesieniu sprzedaży.
Po drugie mimo że wiele osób domyśliło się o kogo chodzi, to jednak Pantinka nie ujawniła personaliów osoby, która miała ją oszukać. Nie rozumiem więc dlaczego Julia poczuła się wywołana do tablicy. Co prawda mleko się już rozlało, ale skoro wiedziała, że chodzi o nią, to powinna napisać wiadomość prywatną i starać się załatwić to polubownie. Julia na swoim wideo przyznaje, że tak właśnie postąpiła. Gdy zobaczyła nagranie Pantinki poczuła się niezręcznie i od razu odezwała się do dziewczyn. Uważam, że w tamtym momencie powinna na tym poprzestać, a jeżeli bardzo zależało jej na publicznym zabraniu głosu odnośnie tej niefortunnej sytuacji, to mogła przeprosić, przyznać się do błędu i nie rozwijać niepotrzebnie swojej wypowiedzi, aby nie karmić jeszcze bardziej mediów.
Wieniawa wykazała się nie tylko niesłownością, ale również ignorancją oraz interesownością. Jej zachowanie szczególnie razi w oczy, bo prowadzi dwa własne biznesy. Julia potrafiła dopytać o to kiedy przyjedzie do niej transport, ale kiedy ona była pytana o różne rzeczy, to wymyślała co rusz inne wymówki mające uzasadnić jej brak działania lub w ogóle nie odczytywała wiadomości od Pantinki. Gdy już dziewczynom udało się przebić do Julii, to celebrytka otagowała HatiHati, jednak na zdjęciu znajdowała się rzecz niepochodząca z tego sklepu. Wieniawa zachowała się tak jakby zrobiła to z łaski, ale zapomniała, że nie dostała tych produktów za nic. Mimo to jestem przekonana, że nie zrobiła tego celowo i nazywanie jej „oszustką” jest dla mnie nadużyciem. Brakowało tutaj jednej, jakże banalnej rzeczy: komunikacji. Jeśli była niezadowolona z mebli, to mogła po prostu poinformować o tym dziewczyny i zwrócić nadesłane od nich przedmioty.
https://www.youtube.com/watch?v=aReTMlFnOoI&ab_channel=cherry
Teraz nasuwa się pytanie: kto zyskał na tym medialnym zamieszaniu? Jakie wnioski można z niego wynieść?
Osobiście nie opowiadam się za żadną ze stron, ale chcąc być obiektywną muszę przyznać, że bez wątpienia wizerunkowo zyskała na tym Paulina. Internauci w swoich osądach są zero – jedynkowi, więc ci, którzy nie są fanami żadnej z pań staną po stronie Pantinki jako ofiary w tym całym zamieszaniu, a zwolennicy Wieniawy wstawią się za swoją idolką i wybaczą jej tą medialną wpadkę. Według mnie obie strony powinny dyskretnie dogadać się między sobą, zwłaszcza w chwili kiedy Julia napisała wiadomość prywatną z przeprosinami do dziewczyn.
Część firm pewnie zraziła się do Julii, natomiast inne pozostaną niewzruszone i nadal będą chciały wypromować się na jej zasięgach. Ma ona tak ugruntowaną pozycję na rynku, że ta jednorazowa wpadka nie przekreśli jej dotychczasowej kariery. Celebrytka wyraziła chęć oddania dziewczynom pieniędzy za transport oraz dywan i huśtawkę, ale firma nie chciała już zwrotu środków. Wieniawa wpłaciła więc równowartość produktów oraz transportu na konto fundacji, która znalazła się w oświadczeniu adwokata reprezentującego firmę HatiHati.
Julia zdecydowała się na jakiś czas zablokować możliwość komentowania jej zdjęć na Instagramie po hejcie jaki na nią spłynął. I słusznie! Nie nadała okazji hejterom na wylanie swoich frustracji na jej profilu. Mam nadzieję, że Julka wyniesie wnioski z tej afery, nabędzie trochę pokory oraz w przyszłości będzie bardziej skrupulatna w swoich kolejnych współpracach z markami. Jest to jej praca, więc decydując się na nawiązanie współpracy z firmami musi mieć pewność, że da z siebie wszystko.
Z kolei dla Pauliny i Dominiki ta sytuacja jest niezłą lekcją życia. Nauczy je to dbania o swoje interesy. Nie będą już z góry naiwnie zakładać, że osoby z którymi się kontaktują mają dobre intencje i nauczone doświadczeniem będą wiedziały, że przed rozpoczęciem każdej biznesowej kooperacji trzeba podjąć odpowiednie działania prawne mające na celu zapobiegnięcie oszustwom. Chociaż umowy ustne i wymiana wiadomości np. na Instagramie są wiążące, to jednak w takich sytuacjach niezbędne jest sporządzenie umowy pisemnej.
Dodaj komentarz