„W podróży#1”. Afryka oczami Tomasza Jakimiuka.

Awatar Paula Gajownik

Każdy z nas lubi podróże: i te mniejsze, i te duże. Twórca bloga „Jak to daleko” postawił na te, na które niewielu z nas pewnie by się odważyło. Stoi za nimi adrenalina i dreszczyk emocji spowodowany tym, że do końca nie wiemy co będziemy robić jutro i jakich ludzi spotkamy. Dla jednych jest to coś ekscytującego, inni odczuwaliby duży dyskomfort z powodu takiej niepewności. W końcu chcemy, żeby w podróży nic nie zaburzało naszego spokoju. Dla Tomka istotne jest w niej zawsze przełamywanie barier, dlatego za ostatni cel obrał sobie Czarny Ląd.

4 września do poznańskiego Empiku zawitał Tomek Jakimiuk by opowiedzieć o swojej najnowszej podróży. Z Podlasia do stolicy Wielkopolski przybył częściowo autostopem i autobusem. Dlaczego? Ideą jego bloga jest tylko niskobudżetowe podróżowanie. Autostop daje możliwość zaoszczędzenia pieniędzy, dosyć szybkiego transportu, a przy tym poznania nowych ludzi. Dzięki takiemu taniemu podróżowaniu nie tracimy też energii. Chcąc położyć się spać rozstawiamy namiot i możemy spokojnie zasnąć. Gdy mamy pieniądze to musimy najpierw znaleźć hotel, a potem negocjować wywindowane ceny za nocleg.

Jak to się zaczęło?

Bloger swoją pierwszą większą podróż odbył w 2013 roku. Na samym początku podróżował w towarzystwie, bo bał się sam. Z czasem postanowił robić to w pojedynkę, bo zdaje sobie sprawę, że każda taka wycieczka to narażanie na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale również kompana. Jest jeszcze drugi aspekt: będąc z kimś 24h/7 odkrywamy go nierzadko na nowo. W trakcie takich podróży uwidaczniają się wszystkie mankamenty charakteru znajomego i wyprawy zamiast cieszyć stają się frustrujące.

Jak to było z blogiem?

Pomysł na prowadzenie bloga podsunął mu pewien chłopak, którego kiedyś spotkał. Gdy usłyszał, że podróżnik nie ma ani swojej strony, ani wizytówki, doradził mu założenie bloga. Miało to dać innym możliwość zapoznania się z tym co robi Jakimiuk. Blog najpierw pełnił funkcję pamiętnika, żeby wracając do niego za jakiś czas mógł sobie odtworzyć dokładnie odbyte podróże. Pierwszy rok od jego założenia nie należał do najłatwiejszych. Udało mu się wypuścić tylko kilka wpisów, a potem rozczarowany liczbą czytelników zaprzestał dzielić się swoimi przemyśleniami z garstką obserwujących go internautów. Kiedyś pisanie nie szło mu tak dobrze jak teraz. Już w czasach szkolnych miał problemy z ortografią, a na lekcjach polskiego dostawał naciągane trójki. Z początku nad jednym postem spędzał od ośmiu do dziesięciu godzin, przy czym przez miesiąc czytało go dwadzieścia osób. Jak więc udało mu się wybić? W tym przypadku kluczem do zyskania czytelników okazała się być konsekwencja. Gdy zaczął prowadzić bloga systematycznie i nie odpuszczał, zobaczył progres. To samo radzi innym raczkującym blogerom.

Trochę czasu zajęło mu też wymyślanie nazwy bloga. Najpierw miał być „Latający ołówek” (od bajki „Zaczarowany ołówek”), potem „Podróżujący kapelusz”, aż w końcu przypomniał sobie jak graficy wymyślają nazwy. Wypisują oni najpierw charakterystyczne cechy klienta, a potem rozkładają je na czynniki pierwsze i próbują to zawrzeć na logo. Tomek zrobił to samo ze swoim imieniem i nazwiskiem. Z połączenia tych dwóch składników najpierw wyszło mu: „To jak”, które zamienił na „Jak to”, a jego mama dodała „daleko”.

Miswak, nielegalni zbieracze złota, Miasto Śmieciarzy, czyli Jak to było z tą podróżą?

Po zakończeniu części, w której prowadząca Alicja Głów przepytywała prelegenta, zaczął on dzielić się z nami swoimi przygodami jakie przeżył w Afryce. W międzyczasie na projektorze wyświetlany był pokaz slajdów ze zdjęciami z jego podróży, który miał za zadanie lepiej oddać to o czym mówił.

Odwiedził Izrael, Egipt, Sudan, Etiopię, Kenię, Tanzanię, Zambię i Botswanę, a w podróż wybrał się… hulajnogą (która po drodze mu pękła)! Jak sam mówi dzięki niej przyciągał do siebie tamtejszych tubylców, dla których był atrakcją. Sami go zaczepiali i opowiadali mu swoje historie. Hulajnoga miała spowodować, że podróż będzie tania, ale po przekroczeniu granicy z Izraela do Egiptu musiał podpisać wiele papierów i zapłacić czterysta dwadzieścia złotych, żeby móc przedostać się z jednego miejsca do drugiego.

W Sudanie napotkał nielegalnych zbieraczy złota, którzy zabrali go do kopalni. Mógł tylko przyglądać się jak inni zbierają złoto, bo gdyby pokusił się o robienie tego samemu, to zostałby zabity. W Sudanie za jeden gram złota można wyżyć skromnie przez miesiąc. Nic więc dziwnego, że każdy tam ma na nie chrapkę. Jednak wyszukiwanie go jest czasochłonne i zajmuje czasem nawet trzy miesiące. Warto tutaj dodać, że biały człowiek w Afryce utożsamiany jest z pieniędzmi. Jeden z mężczyzn poznanych przez blogera zdradził mu, że śpi z bronią pod poduszką od trzydziestu pięciu lat z obawy przed napadami. Jego lęk bierze się nie bez powodu – już trzy razy na niego napadnięto, a dwa razy zabił nieproszonego gościa.

Dla mnie ciekawym wątkiem była przepaść mentalna jaką Tomek dostrzegł między Sudanem a Etiopią. Za przykład podał tutaj sytuację, w której chciał odebrać wizę w Etiopii, ale nie mogli mu jej wydać, bo nie było prądu. Wtedy musiał iść do hostelu. W każdym w którym był pito alkohol i były prostytutki. W Sudanie czegoś takiego by się nie uświadczyło, bo jest to państwo muzułmańskie i ortodoksyjne. Mimo wszystko Etiopia dla podróżnika jest jak do tej pory jednym z najbardziej ciekawych kulturowo zakątków.

Podróżowanie to nie tylko przemieszczanie się, ale również kontakt z drugim człowiekiem. Ten fakt uświadomił blogerowi niewidomy Tony, którego zapoznał podczas swojej podróży. Tony nie widzi w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach, a jednak nie przeszkodziło mu to mieć już na koncie odwiedzonych sto dwadzieścia krajów. Tomkowi wyznał, że podróżuje oczami innych. Poza tym każdy doskonale wie, że podróże kształcą. Twórca „Jak to daleko” dzięki nim zmienił się w pewnego siebie oraz nauczył cierpliwości i aktywnego słuchania. Teraz gdy wyłapuje swoją nową wadę zapisuje ją i nad nią pracuje.

Jakimiuk jak mało kto potrafi zainteresować sobą słuchaczy. Oczywiście już podróże same w sobie są świetnym przedmiotem dyskusji, bo z zasady słuchanie o nich jest interesujące, ale entuzjazm z jakim mówił bloger jest nie do przecenienia. Tak się rozgadał, że przekroczył czas w jakim miał się zmieścić z całą prezentacją. Proporcjonalnie przeplatał ze sobą swoje własne spostrzeżenia na temat Afryki oraz ciekawostki i fakty o niej. Dowiedziałam się na przykład, że Miasto Śmieciarzy położone jest w Kairze, nie ma tam segregacji śmieci, a na obrzeża stolicy Egiptu Koptowie zostali zepchnięci przez muzułmanów, miswak to naturalna szczoteczka do mycia zębów, z kupy i błota robi się mieszkania, a ze starych opon sandały. Natomiast jeśli chce się zwiedzić Etiopię, to trzeba być przygotowanym na to, że tutejsi mogą chcieć poczęstować nas khatem. To narkotyk, który swoim działaniem przypomina amfetaminę.

Wizyta Tomasza Jakimiuka była pierwszą z serii „W podróży” organizowanej przez Empik. Świetny wybór gościa jak na rozpoczęcie takiego cyklu. Oby kolejne spotkania były równie udane!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *