Dwa istotne błędy poszukujących miłości, czyli jak obnaża nas program „Rolnik szuka żony”

W zalewie ogłupiających reality show takich jak „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy”, „Love Island” czy „Hotel Paradise” znaleźć można jeszcze program, który w porównaniu do poprzednio przeze mnie wymienionych telewizyjnych tytułów, niesie za sobą jakąś wartość i zasługuje na swoją popularność. Taki jest bez wątpienia „Rolnik szuka żony”. Hitowa produkcja „Jedynki” nie tylko dostarcza rozrywki, ale jest również cennym źródłem wiedzy na temat relacji damsko-męskich i randkowania.

Rolnik szuka żony” stanowi dobrą odmianę dla pustych i nic niewnoszących do życia programów konkurencyjnych stacji. Nie uświadczymy tutaj zepsutych mających parcie na szkło narcyzów ani wyreżyserowanych scen, które mają na celu wywołanie tanich sensacji. Przede wszystkim, w odróżnieniu od innych obecnie emitowanych reality show, w „Rolnik szuka żony” widzimy osoby, które tak jak każdy z nas borykają się ze swoimi problemami, szukają drugiej połówki i miewają rozterki miłosne. Zawsze milej ogląda się zwykłych ludzi, którzy przechodzą podobne perypetie życiowe do naszych, bo potrafimy wczuć się w ich sytuacje, rozumiemy ich dylematy i łatwiej nam przeżywać z nimi zabawne oraz wzruszające momenty dziejące się, akurat w tym przypadku, na ich gospodarstwach. Producenci wiedzieli, że aspekt utożsamiania się z uczestnikami jest znaczący, stąd pewnie duży rozstrzał wiekowy rolników biorących udział w programie. Od drugiej edycji „rolnika” możemy ujrzeć też rolniczki.

Swoją cegiełkę do osiągnięcia wielomilionowej widowni zasiadającej przed telewizorami w oczekiwaniu na kolejny odcinek „Rolnik szuka żony” dorzuciła też między innymi Marta Manowska, która towarzyszy bohaterom na etapie czytania listów, wstępnych eliminacji i podczas finałowych rozstrzygnięć. Rola prowadzącej w programie jest nieoceniona. Empatia, którą posiada, pozwala jej skutecznie wspierać rolników. Nie wtrąca się również w ich wybory. Zadaje pytania mające nie tylko otworzyć uczestników przed widzami, ale także takie, które samym rolnikom (i rolniczce) pozwalają dowiedzieć się co nieco o sobie, zorientować się czego właściwie pragną i zdać sobie sprawę dlaczego postąpili w dany sposób. Co ważne, Marta nie próbuje zabłysnąć kosztem uczestników i nie sili się na kontrowersję. Zawsze zaznacza, że  wbrew pozorom uczestnicy mają czas dla siebie na spotkania poza nagraniami. Dla mnie wielkim plusem jest to, że nikt nie dobiera rolnikom par na siłę (jak to było na przykład w „Ślubie od pierwszego wejrzenia”) i nie doradza im. Wszystkie te czynniki spowodowały, że to właśnie ten program wzięłam pod lupę.

(Instagram: rolnikszukazonytvp)

Co „Rolnik szuka żony” mówi o naszym randkowaniu?
  • Brak skonkretyzowanych oczekiwań – nie wiemy czego pragniemy w życiu

Największy błąd randkujących, który nagminnie rokrocznie powtarza się w „Rolnik szuka żony”.

Wydawać by się mogło, że rolnicy (i rolniczki) zgłaszający się do „Rolnik szuka żony” muszą być dojrzali, bo podjęcie decyzji o udziale może pomóc im znaleźć miłość, ale równie dobrze może ich wiele kosztować. Zakładam, że skoro już pokazują się w programie przed tak liczną publicznością oraz narażają się na hejt i krytykę, to robią to po to, by ich wystąpienie w programie miało głębszy sens. Zrozumiałe powinno być więc, że osoby występujące w „rolniku” podchodzą do niego na poważnie, znają swoje potrzeby, wiedzą jakiego partnera szukają oraz jakie mają wobec niego oczekiwania i z pełną odpowiedzialnością wygłaszają je na antenie telewizji publicznej wierząc w to, że odnajdą bratnią duszę. Biorą sprawy w swoje ręce z nadzieją, że udział w programie zakończy panujący w ich życiu marazm. A jak jest w rzeczywistości?

Zagubionych rolników w tej edycji było dwóch: Dawid i Józef. Dawid zapewniał w swojej wizytówce, że gotowy jest na nowy związek, ale myślę, że jego udział w programie był przedwczesny. Chyba nie pozbierał się jeszcze po zdradzie byłej dziewczyny. Sam miotał się w swoich wypowiedziach raz mówiąc, że jego faworytką od początku była Martyna, potem dosłownie płakał, gdy Agnieszka postanowiła odejść z programu, gdzieś po drodze przyznał, że całkiem dobrze dogaduje się z Magdą, a na końcu przed randką z Martyną powiedział dziewczynom, żeby liczyły się z tym, że może żadnej z nich nie wybrać. Zdawał się nie zauważać kompletnie niczego co się wokół niego dzieje. Na drugi dzień, zaraz po jego wieczornej rozmowie z Martyną, nie dostrzegł, że Agnieszce i Magdzie wyraźnie nie spodobało się, że poświęcił więcej czasu ich konkurentce. Dawid jest sympatycznym i wrażliwym chłopakiem, ale wydaje mi się, że udział w programie wyrządził mu sporą krzywdę. Bardzo chciał znowu móc kochać i być kochanym, ale dobrał sobie niewłaściwe dziewczyny na gospodarstwo.

(Instagram: rolnikszukazonytvp)

Podobnie było z Józefem. Był on najchętniej komentowaną postacią ostatniego sezonu programu i szczerze mówiąc nie dziwię się temu. Już po odcinku zerowym z udziałem energicznego emeryta można się było spodziewać, że będzie niezła heca. Deklarował on wówczas, że chciałby poznać kobietę równie barwną jak on, troskliwą perfekcyjną panią domu, która „będzie miała na czym usiąść” i będzie co najmniej 10 lat od niego młodsza. Oczywiście ma również kochać wieś i przyrodę, bo nie w głowie mu przeprowadzki. Mimo że uwielbiający życie 66-latek sam sprząta i gotuje, a do tego uśmiech nie schodzi z jego twarzy, to jednak program nie zakończył się dla niego szczęśliwie. Pan Józek nie dość, że był niezwykle wybredny i mało taktowny w stosunku do kobiet, to w dodatku nie przygotował się do pierwszych rozmów z paniami, które co najlepsze sam wybrał. Raz popełnił nawet jedną z najgorszych randkowych gaf, bo udało mu się pomylić uczestniczki. Kiedy indziej na spotkaniu z Grażyną zachwalał Ewę, na skutek czego ta pierwsza postanowiła spakować walizki i pożegnać się z programem. Paniom odwiedzającym jego gospodarstwo nie odpowiadało, że pozwalał sobie na mało eleganckie dotykanie ich przed kamerami. Co prawda wdowiec bronił się mówiąc, że nie da się poznać drugiej osoby nie dotykając jej, ale i tak w sieci nazwany został erotomanem. Pan Józef, tak samo jak Dawid, sam nie wiedział, którą z trzech pań wybrać. Chociaż Apolonia i Grażyna uważały, że smoli cholewki do Ewy, to ku zdziwieniu obu pań, podziękował jej za udział w programie i ostatecznie został sam. Na koniec zaskoczył fanów programu wyrażając głębokie ubolewanie nad tym, że nie mógł rozwinąć swojej relacji z Apolonią.

Przy okazji warto zauważyć, że Józef i Dawid udowadniają jak ważna jest dla nas aparycja płci przeciwnej. Jeden i drugi przy wyborze kandydatek, które miały zagościć w ich domach, stawiał na wygląd pań. Dawid nawet zmienił taktykę i zamiast najpierw czytać listy, postanowił w pierwszej kolejności przejrzeć dołączone do nich zdjęcia dziewczyn.

(Instagram: rolnikszukazonytvp)

  • Podążanie tylko za rozumem

Kolejnym kłopotem osób występujących w programie jest ich nastawienie do reality show. Po dokładnemu przyjrzeniu się zachowaniom niektórych uczestników można by wysnuć wniosek, że za bardzo wzięli sobie do serca tytuł programu i postanowili zakończyć go z kimkolwiek, byleby tylko się ustatkować. Oczywiście docelowo chcą założyć rodzinę oraz w przyszłości pobrać się, ale powinni podchodzić do programu bardziej na luzie i nie starać się znaleźć sobie kogokolwiek za wszelką cenę. Zarówno główni bohaterowie, jak i kandydatki i kandydaci idący do „rolnika” muszą mieć świadomość, że mogą nie zapałać uczuciem do nikogo. Tymczasem mam nieodparte wrażenie, że większość z nich wybiera osoby, które są im obojętne lub je tylko lubią desperacko uważając, że może jeszcze coś z tego wyjdzie.

Maciej miał duże powodzenie u pań. Jego wybranki wychwalały go pod niebiosa jaki to on przystojny i ambitny, ale ja słuchając tego co mówił w swojej prezentacji przeczuwałam już, że nie będzie za wesoło. Chłopak może i jest wykształcony, z jego ust padały piękne obietnice, że szuka tej jedynej, marzy mu się stworzyć rodzinę oraz mieć gromadkę brzdąców, ale gdy dodał, że „pisanie pracy doktorskiej przychodzi mu łatwiej niż pisanie smsów” i że jest nieśmiały w stosunku do kobiet, które wpadną mu w oko, to raczej nie zapowiadało to nic dobrego. Moje intuicja mnie nie myliła. W pewnym z odcinków bez cienia żenady stwierdził, że jedna z kandydatek mogłaby mu zaimponować przyrządzając dobrego schabowego. Wyczuć można też było jego zachwianą pewności siebie w kontaktach z kobietami.

W przeciwieństwie do swoich znajomych z reality show, Maciej doskonale wiedział po co przychodzi do „rolnika” i przemycał to w swoich zdaniach, ale z niezrozumiałych dla mnie przyczyn nie wspomniał, że jego ukochana skazana zostanie na dożywotnie sprawowanie pieczy nad domem i potomkami pozbawiając się chwili dla siebie. Wyszło to na jaw wraz z przyjazdem dziewczyn na jego gospodarstwo, gdy nieustannie zagrzewał je do pracy. Dopiero wtedy pojęły, że Maciej nie ma potencjału na bycie „mężem z fantazją” i nie podołają wymaganiom 31-latka. Podczas czytania listów najbardziej spodobała mu się Monika, ale zauroczenie do niej wypaliło się, gdy okazało się, że nie odnajduje się na roli. Maciej zawierzył wtedy rozsądkowi i w ostatniej chwili zdecydował się na Ilonę. Później dowiadywaliśmy się tylko, że nie odzywają się do siebie i nie widują, bo jest okres żniwny i młody rolnik nie ma na nic czasu. Skoro tyle razy powtarzał, że wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia i musi czuć motyle w brzuchu przy zakochaniu, to dlaczego zwodził Ilonę?

(Instagram: rolnikszukazonytvp)

Kierowanie się rozumem zamiast wewnętrznym głosem widoczne było w szczególności u mojego ulubionego uczestnika siódmego sezonu „Rolnik szuka żony” Pawła. Po randce z Martą jednak szybko zredefiniował swoje myślenie i przestał tłumić swoje uczucia do niej. Instagram Pawła i Marty wskazuje na to, że układa im się coraz lepiej, a ich związek stale się rozwija. Pomyślności!

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Marta Paszkin (@marta_paszkin)

(Instagram: marta_paszkin)

W zalewie ogłupiających reality show takich jak „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy”, „Love Island” czy „Hotel Paradise” znaleźć można jeszcze program, który w porównaniu do poprzednio przeze mnie wymienionych telewizyjnych tytułów, niesie za sobą jakąś wartość i zasługuje na swoją popularność. Taki jest bez wątpienia „Rolnik szuka żony”. Hitowa produkcja „Jedynki” nie tylko dostarcza rozrywki,…

2 Comments

  1. Od paru sezonów oglądam wszystkie odcinki „Rolnika”. Ta edycja była według mnie najsłabszą, nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Zgadzam się, z Tobą, że kandydaci nie do końca sami wiedzieli czego oczekują, bardzo widoczne to było również u Magdy, której nie podobało się to, ani kiedy panowie o nią nie zabiegali, ani to, kiedy wreszcie zaczęli zabiegać. Pomimo to, trzymam kciuki za wszystkich, aby im się jak najlepiej w życiy ułożyło 😀

    1. Fakt, u Magdy też było ciekawie 😀 Wydaje mi się jednak, że to za sprawą panów, a szczególnie Mateusza, który jest na zupełnie innym etapie życia od Magdy 🤦‍♀️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *